Wy chyba wszyscy ocipieliście...

1983

       Wiatr szumiał za oknem ruszając gałęziami drzew tworzących cień rzucany przez księżyc na szarą ścianę pokoju. Miarowe tykanie zegara stwarzało pozorny spokój w ogromnym domu. Jedynym niepasującym elementem był szybki oddech dziewczynki siedzącej na łóżku. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w zamknięte drzwi pokoiku. Strach nie pozwolił jej na żaden ruch, tylko jedna maleńka łza wypłynęła jej z kącika oka. Nie starała się jej ukryć, nie było potrzeby. Wiedziała, że to nic nie da.


      Zegar z korytarza wybił godzinę dwunastą, oznajmiając kilkoma mocniejszymi uderzeniami wahadła o tarczę. Jak co noc usłyszała otwierane drzwi pokoju z parteru. Ciche, ale mocne uderzenia stóp o drewniane schodu wprawiły jej ciało w dreszcze, zimny pot spływał jej po kręgosłupie tworząc na całym ciele gęsią skórkę. Mimowolny szloch wyrywał jej się z piersi, zakryła usta dłonią. Poczuła, że cała jej twarz jest mokra od niechcianych łez. Odgłosy kroków stawały się coraz głośniejsze w miarę zbliżania się do drzwi pokoju dziewczynki.
      Zerknęła na klamkę, która niemiłosiernie powoli się zniżała, przedłużając katusze. W końcu drzwi ustąpiły i maleńkie światło z korytarza dawało poświatę wpadając przez uchylone wejście do ciemnego pomieszczenia. Ogromne męskie ciało zasłoniło wejście. Mężczyzna powoli wszedł zamykając za sobą delikatnie drzwi. Podszedł do łóżka ściągając swoją koszulkę i zostając tylko w spodniach w niebiesko-białe paski pogłaskał po głowie małą blondynkę. Dziewczynka opuściła wciąż trzymającą przy ustach dłoń, pozwalając jej swobodnie zwisać przy boku. 
      - Nie martw się, szybko to zrobię...



      Kalina z szybko bijącym sercem otworzyła oczy. Siedziała na ogromnym łożu wśród białej pościeli z podkulonymi kolanami pod brodę. Znów ten sen. Pojawiał się odkąd pamiętała, lecz teraz coraz rzadziej. Mimo to, nadal nie potrafiła sobie poradzić z emocjami, które wywoływał. Zerknęła na budzik stojący na nakastliku z ciemnego drewna. Piąta czternaście. Wyciągnęła swoje długie szczupłe łydki poza materac i ześlizgnęła się z łóżka, stąpając bosymi stopami o panele zbliżała się do drzwi sypialni. Odwróciła wzrok z powrotem na łoże, nie zauważając żadnego obcego ciała między pościelą.
      Skierowała się w stronę kuchni otwierając po drodze drzwi balkonowe w salonie. Podeszła do lodówki i wyciągając z niej półtora litrową wodę nalała ją do szklanki stojącej na blacie. Wypiła ją jednym haustem. Skrzywiła się, gdy zimna woda przelała się przez jej ogrzane gardło. Oparła się o blat, spojrzała na oświetlony Nowy Jork i zapłakała...


2015


      Głośny huk obudził mnie ze snu. Nie otwierając oczu nastawiłam uszy i starałam się usłyszeć coś więcej, odruchowo chroniąc się przez zimnem podciągnęłam kołdrę pod brodę. Usłyszałam krok więcej niż jednej osoby zbliżające się do sypialni.
      Goście zatrzymali się przed drzwiami pokoju i szeptali do siebie chichocząc.
      - Dobra, wchodzimy cicho, bo prawdopodobnie śpi i robimy jej głośną pobudkę - mężczyzna zrządzał. - Trzy, czte...
      - Kłoś! Przeklinam dzień, w którym dałam Ci klucze do mieszkania - powiedziałam, a w tym samym momencie do mojej sypialni wszedł Karol w czarnej koszulce i jasnych spodniach, a za nim Wrona odziany w biały T-shirt i szare dresy. - Miałeś ich używać w nagłych wypadkach - skrzywiłam się i przetarłam oczy dłonią opierając się na łokciach.
      - Hej młoda! Wstawaj, do pracy się spóźnisz i to jest nagły wypadek - upierał się chwytając się pod boki. - Albowiem idziemy z Tobą do pracy - pokazał swoje białe perełki w uśmiechu.
      Popatrzyłam na niego jak na idiotę, nie żartował. Zerknęłam na Andrzeja by doszukać się w jego twarzy jakiegoś żartu, lecz nic nie znalazłam. 
      - No wstawaj już, bo mamy mało czasu - wyższy ze środkowych spojrzał na biały zegarek, a potem na mnie, a głównie na nagie ramiona, które wystawały spod białej pościeli. - Chyba, że mamy Ci pomóc - zjechał wzrokiem po moim ciele okrytym kołdrą, jakby potrafił przejrzeć przez nią.
      Jego wzrok natrafił na mój, oczy pociemniały, a twarz stała się poważna. Zacisnął usta w cienką linię i uniósł prawą brew. O matko! Widząc to moje ciało zareagowało, przyjemne ciepło rozprzestrzeniło się w moim podbrzuszu i rozwarłam przez to powoli usta. Dało się usłyszeć w powietrzu trzeszczenie od napięcia między pomiędzy nami.
      - Idę sprawdzić co z kawą - Karol przerwał tą niezręczną sytuację. - Dopilnuj, żeby się ubrała - powiedział akcentując słowo "ubrała", niby zwykłe zdanie, ale brzmiało jak ostrzeżenie dla nas obojga i uciekł z pokoju szybciej niż gwoździe wbija na treningach.
      Westchnęłam i spojrzałam ze zdziwieniem na przyjaciela, który usiadł na łóżku i wpatrywał się we mnie ze zniecierpliwieniem. Już otwierałam usta by go wyrzucić z pokoju z zamiarem ubrania się , lecz mi przerwał.
      - Nie sądzisz, że wcześniej widziałem wystarczająco? - spytał i wymownie wskazał na moje ciało. Doskonale wiedział, że nie lubię spać w jakimkolwiek ubraniu oprócz bielizny i ja również zrozumiałam, że chodziło mu o to, że widział mnie widział mnie już nagą, nie raz, ani nie dwa
      Z wyzwaniem w oczach odrzuciłam pościel na bok. Oddech Andrzeja się urwał, a jego oczy powiększyły się do podwójnej wielkości. Doskonale wiedziałam jak moje ciało wpływało na mężczyzn. Wyskoczyłam z materaca lekko stąpając bosymi stopami o posadzkę. Nie zwracając uwagi na szatyna podeszłam do komody i wyciągnęłam czarny biustonosz, zakładałam go podchodząc do szafy i ściągnęłam z wieszaka białą koszulę z rękawem trzyćwierciowym. Odłożyłam ją na łóżku obok siatkarza i kroczyłam z powrotem do komody po czarne rurki. Je również rzuciłam tam gdzie koszula, lecz one trafiły w Andrzeja.
      - Przepraszam - rzuciłam. Sprawdziłam jeszcze telefon, zero wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Często mi się zdarza nie słyszeć przez sen telefonu. Chwyciłam jeszcze z białej toaletki balsam do ciała i usiadłam obok Andrzeja. Przyglądał mi się jak wcieram okrężnymi ruchami mleczko w swoje niebotycznie długie nogi. Wystawiła w jego stronę dłoń z balsamem.
      - Po mi się tak przyglądasz? Chcesz? - spytałam z uśmiechem.
      - Nie radzisz sobie? - odpowiedział pytaniem na pytanie z błyskiem w oku. Z chęcią podroczenia się z nim wyciągnęłam na jego kolana moje łydki i wcisnęłam mu w dłoń plastikową butelkę z płynem.
      - O tak! Niech kapitan Wrona się tym zajmie - szepnęłam aktorsko.
      Nie trzeba było dwa razy powtarzać tego mężczyźnie, od razu zabrał się do pracy. Wycisnął niewielką ilość balsamu na prawą łydkę i wcierał ją swoją ogromną dłonią sunąc w górę po gładkiej nodze. Mimo, że wszystko się idealnie wchłonęło jego lewa dłoń nadal sunęła po nodze nie zatrzymując się dopóki nie dotarła do biodra a następnie pośladka. Pewnie chwycił mnie za niego, przysunął mnie bardziej do siebie i wpił się w moje usta nie czekając na pozwolenie. Nie byłam mu dłużna i chwyciłam go za włosy na karku, a drugą dłonią chwyciłam za jego biceps. Rozwarłam usta, gdzie jego język siał spustoszenie. Jęknęłam, a on położył drugą dłoń na moim tyłku i posadził mnie okrakiem na kolanach. Oderwałam się od ust Andrzeja by zaczerpnąć powietrza i poczułam mokre pocałunki sunące po szyi w stronę dekoltu. Oddychałam szybko wyginając ciało by ułatwić Wronie w dostaniu się do stref erogennych. Jego sunąca dłoń po talii wywołała na moim ciele gęsią skórkę, a następnie przeniosła się na pierś osłoniętą koronką biustonosza.
      W tym momencie ktoś szybko wpadł do sypialni. Jak jeden mąż odskoczyliśmy od siebie ciężko dysząc i wpatrując się w Kłosa. Nie był zakłopotany, tylko wściekły.
      - Ty! - wskazał na środkowego - miałeś dopilnować by się ubrała, a nie na odwrót. I wypad do kuchni,a ty - tym razem to ja byłam na celowniku. - Ty miałaś się ubrać, a nie kusić Andrzeja. Za dwie minuty Cię widzę w ubraniu i gotowa do wyjścia. Kawa czeka - i nie zastanawiając się nad poczekaniem na przyjaciela wyszedł z pomieszczenia. - Gorzej jak z dziećmi - szepnął zanim przekroczył próg. 
      - Dalej na mnie lecisz- rzucił ze śmiechem Wrona i uciekł przed lecącym w stronę jego twarzy balsamem zamykając za sobą drzwi.
      Westchnęłam ciężko i rzuciłam się plecami na pościel. To prawda, mimo, że już dawno zerwaliśmy ze sobą to nadal na mnie działał jak mało kto. Przypomniałam sobie jego kilkumiesięczne zaloty, po których chcąc, nie chcąc musiałam ulec. Najśmieszniejsze jest to, że wszystko zakończyło się po trzech tygodniach, więc ten cały celibat w przypadku siatkarza był niepotrzebny. Przyczyną rozstania była niestety kwestia niedopasowania. Po całej akcji wszystko wróciło do starego porządku, czyli do bycia przyjaciółmi, ale nie mogliśmy nic poradzić na to, że wciąż czuliśmy do siebie pociąg i sytuacje takie jak ta sprzed kilku minut czasem się zdarzały, ale nic więcej.
       Szybko założyłam ubranie i chciałam zabrać się za cerę. Z tym zamiarem udałam się do łazienki, przemyłam twarz i nałożyłam niewielką ilość podkładu, który starannie wtarłam, oraz tusz do rzęs, by je podkreślić. Nie miałam zamiaru robić mocny makijaż, ponieważ w trakcie tańca wszystko by spłynęło. Po skorzystaniu z toalety i umyciu dokładnie zębów udałam się do kuchni ze szczotką w ręku. Kończyłam czesać moje długie włosy, gdy poczułam silną woń kofeiny.
      - Królewna wstała - zaśmiała się Ola znad zielonego kubka parującej cieczy, gdy weszłam do kuchni.
      - Hej- zaskrzeczałam, odchrząknęłam i powtórzyłam powitanie chwytając bordowy kubek z czarną herbatą Earl Grey . Zaciągnęłam się zapachem mojego ulubionego trunku przymykając powieki. - Gotowi na wycisk?- rzuciłam przyglądając się każdej twarzy w pomieszczeniu. - Macie szczęście, że akurat dzisiaj macie ochotę na taniec, bo zaczynamy nowy układ, a tak to ciężko by wam było wpaść w rytm - rzekłam profesjonalnie gestykulując dłonią. Oczywiście Karol musiał wyśmiać mnie w tym momencie, za co dostał po głowie od Olki.
      Szybko dopiłam herbatę i zarządziłam wyjście. W korytarzu założyłam czarne kozaki na słupku z wysoką cholewką i chwytając klucze i torebkę wyprosiłam wszystkich z mieszkania zamykając je.
      - Mam nadzieję, że jesteście samochodem, inaczej musimy się zadowolić publicznym transportem - skrzywiłam się, ponieważ nie lubiłam jeździć środkami transportu, gdzie przebywali inni ludzie. Zdecydowanie stawiałam na samochód, lecz od czasu zepsucia się mojej białej insignii tylko to mi pozostało.
      - Coś się stało z twoim samochodem? - spytał szatyn.
      - Nie jeździ - powiedziałam smutno na co przyjaciele mnie zaszczycili śmiechem.
      - A coś konkretnego? - dopytywał. - I dlaczego nie zawieziesz do mechanika?
      - Skąd mam wiedzieć? - wybuchnęłam. - Nie znam się na samochodach. Ostatnio nie mam czasu nawet na zawiezienie do naprawy.
      - Jedziemy moim - stwierdził Karol wskazując na swój pojazd.
      Wspólnie wsiedliśmy do srebrnego samochodu i zapięliśmy pasy. Karollo ruszył wjeżdżając na jezdnię i kierując się w stronę oddalonego o kilka kilometrów klubu.
      - Jak chcesz to potem mogę zajrzeć Ci pod maskę - Andrzej przybliżył się do mnie i łaskotał mnie oddechem w szyję.
      Zerknęłam na rozmawiających ze sobą i siedzących przed nami przyjaciół.
      - Akurat mi zaglądać pod maskę ma kto zaglądać, ale mój samochód chyba się nie obrazi jak zerkniesz - puściłam mu perskie oko, a niebieskooki się zaśmiał i odsunął ode mnie zwracając wzrok w widok za oknem.
      Po dwudziestu minutach dojechaliśmy do 'Shake it'. Zwróciłam uwagę na to, że siatkarze jak i Ola mieli torby.
      - Czyli to było zaplanowane? - spytałam wskazując palcem na ich bagaże z uśmiechem.
      - Jak najbardziej - potwierdziła Aleksandra. - Karol zadzwonił do Patryka, kiedy możemy uczestniczyć w towarzyskim tańcu - kiedy to mówiła jej partner wypiął dumnie pierś.
      Sprawdziłam godzinę, była dopiero ósma czterdzieści dwie, więc mieliśmy jeszcze czas do dziewiątej by się przebrać. Z wesołymi nastrojami weszliśmy do budynku z czerwonej cegły. Na dzień dobry napadł na mnie Walczewski.
      - Cześć, dzwoniłem do Ciebie wcześniej, ale nie odbierałaś.
      Hej, chyba mam wyci... - Przypomniałam sobie, że zapomniałam zabrać telefon z szafki z sypialni. - Musiałam zostawić w domu. No co jest? - spytałam z niepokojem.
      - Nie będzie mnie dzisiaj na zajęciach...
      - Ale jak to?! - przerwałam mu. - Dzisiaj ćwiczymy coś nowego, a jak ja mam sama im to pokazać? Przecież skąd mam wytrzasnąć partnera skoro zajęcia są za piętnaście minut? - Powoli panika brała górę.
      - Spokojnie - Patryk chwycił za moje ramiona i uśmiechnął się. - Zdążyłem już wszystkich powiadomić, że zajęcia są o pół godziny później i mam nadzieję, że Twój przyjaciel z przyjemnością Ci pomoże - wskazał na Wronę, tylko Wronę...
      Rozejrzałam się i nigdzie nie mogłam dostrzec Oli i Karola. Popatrzyłam na Andrzeja, który wyszczerzył się do blondyna i przyciągnął mnie do siebie ramieniem.
      - Damy czadu partnerko! - wykrzyknął mój przyjaciel.
      To wszystko chyba było zaplanowane! Gdyby mój wzrok mógł zabijać tancerz razem z siatkarzem dawno by leżeli martwi na ciemnych płytkach korytarza. Ale gdyby tak się zastanowić, mogłabym stracić pracodawcę jak i przyjaciela, więc nie zostaje mi nic innego jak pogodzić się z porażką.
      - Wy chyba wszyscy ocipieliście... - stwierdziłam ze zrezygnowaniem
      Mężczyźni obdarzyli mnie gromkim śmiechem, a Andrzej dodatkowo zmierzwił mi włosy za co dostał kuksańca w bok.
      - Jesteście popieprzeni - rzuciłam i z delikatnym uśmiechem ruszyłam w stronę szatni.


***

Jest tam kto? Bo ja już jestem! Z delikatnym poślizgiem (tygodniowym!), ale powróciłam :)
Rozdział wymęczony, niestety, ale myślę, że nie jest jakoś zauważalnie gorszy od poprzednich. 
Dziękuję wszystkim za wszystkie wyświetlenia, których jest coraz więcej! Szczerze, to nie spodziewałam się tego :)
No i powinnam wspomnieć o zmianie konta , ale to wciąż ja! :D 
Stej tjund,
rebella

5 komentarzy :

  1. Haha xD ! Sytuacja z Wroną mnie bardzo, ale to bardzo zdziwiła. Jednak podoba mi się taki obrót zdarzeń ^^. Rozdział fantastyczny ! Czekam na więcej ( żadnych poślizgów xD ) <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga! Miałam przeczucie, że to Cię bardzo zdziwi, a nawet więcej...
      Mam nadzieję, że więcej poślizgów nie będzie ;) Ale niestety nic nie mogę obiecać^^

      Usuń
  2. W jeden wieczór pochłonęłam wszystkie rozdziały. Szkoda ze tak krótkie ale Czekam na więcej. Pozdrawiam. Anonimowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem świadoma tego, że te rozdziały są krótkie, ale jestem zdania, że lepiej pisać krótko i rozciągnąć blog do większej ilości rozdziałów, niż pisać obszernie i zakończyć po kilku postach :)
    Również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. bloga nadrabiam, choc nie jest tego dużo :)

    SPAM
    http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ <-------- Wielki powrót <3 Historia Michaliny i Andrzeja w końcu wraca na właściwe tory <3 Liczę, że przeczytasz, to mój powrót na bloggera ;)

    OdpowiedzUsuń

Chore ambicje © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka