2015
- Jesteś wolna jutro wieczorem?
- Karol... Mówiłam Ci już, że jestem umówiona z Rafałem - westchnęłam i odwróciłam głowę w kierunku krzątającego się po mojej jasnej kuchni blondyna.
Penetrując szafki w poszukiwaniu granatowej puszeczki z ziarenkami wypełnionymi kofeiną chłopak mimowolnie pokręcił głową mierzwiąc przy tym idealnie ułożoną fryzurę.
- A to jakiś wyjątek? - zdziwiony Karol zwrócił na mnie swoje zielone oczy. - z tego co wiem to on jest u Ciebie przynajmniej trzy dni w tygodniu, ba! Noce, nie dni.
Zniesmaczony powrócił do poprzedniej czynności poszukiwania kawy.
- Szafka obok kuchenki, zaraz pod blatem - rzuciłam. - No, ale to jest bojowe zadanie - upierałam się. - Michalczyk chce mnie poznać z rodzicami... Mam udawać jego dziewczynę.
Siatkarz zaszczycił mnie wybuchem śmiechu na co jeszcze bardziej się skrzywiłam.
- Ty? - Wytrzeszczył oczy i znów zwijał się ze śmiech. - Jeszcze mi powiedz, że jesteś dziewicą, to będziesz musiała mi pogrzeb wyprawić - coraz bardziej mnie katował, krztusząc się między słowami. Opierając się o blat minimalnie spoważniał. - Wybacz, ale nie wyobrażam sobie Ciebie w postaci kogokolwiek dziewczyny.
- Puknij Ty się w łeb Kłos! Nie idę na żaden mecz i koniec i kropka! - Wstałam z wysokiego krzesła stojącego przy wyspie między salonem a kuchnią.
Siadając na sofie obitej białą, sztuczną skórą i wyciągając nogi na niską ławę chwyciłam pilota i zaczęłam skakać po kanałach. Poczułam jak miejsce obok mnie się zapada, a potem długa ręka mojego towarzysza odkłada kubek z parująca cieczą. Poczułam na sobie wzrok Karola i odruchowo popatrzyłam na niego. Błąd! Oczy szczeniaczka w wykonaniu Kłosa są jak najbardziej skuteczne. Uhh... Czemu on umie wykorzystać moje słabości?!
- No błagam Cię! Olka nie chce sama iść, a nie ma z kim. Weźmiesz Dianę i będzie idealnie - poruszył brwiami i wyszczerzył się do mnie.
- Ostatni raz Ci ulegam - pogroziłam mu palcem.
Karol wyciągnął z kieszeni jeansów wibrujący telefon. Zerknął na wyświetlacz w celu sprawdzenia kto chce się z nim połączyć. Moja ciekawość wygrała i zerknęłam ponad ramieniem blondyna, niejaki "Wrrrrona" próbował zakłócić nasz spokój. Uśmiechnęłam się delikatnie do przyjaciela i wstałam z kanapy. Poprawiłam szarą bluzę i skierowałam się w stronę sypialni.
- Tak Andrzeju? - Kłosik w końcu odebrał telefon od przyjaciela.
Głos chłopaka, miarę jak oddalałam się od salonu, był coraz bardziej przytłumiony. W tym samym momencie mój iPhone zadzwonił na szafce nocnej po prawej stronie łóżka. to był Rafał. Właśnie tego się obawiałam.
- Rafał słuchaj - zaczęłam zaraz po przywitaniu. - Wiem, że byliśmy umówieni na jutro, ale nie dam rady jechać z Tobą do Piaseczna - mówiłam wyraźnie smutnym głosem.
- Ana, obiecałaś mi! - wykrzyczał. - Tydzień temu mówiłem Ci o tym a Ty w ostatniej chwili wszystko niszczysz. Czy mogłabyś kiedykolwiek zrobić to o co ja Cię proszę?!
- Nie krzycz - wyszeptałam.
- Mogę chociaż wiedzieć co takiego "pilnego" - wyraźnie zaakcentował to słowo - wyskoczyło?
- Ja... tak, Karol prosił bym poszła na mecz z Olką. Przepraszam... Nie mogłam odmówić - powiedziałam ze skruchą.
- Jak zwykle siatkarzyna ważniejszy. Ana, odkąd się z nim przyjaźnisz mnie zaczęłaś odtrącać. Ciekawe, czy jakby nie był tak sławny to też by tak było.
Tym stwierdzeniem mnie zszokował.
- Jak możesz?! W dupie mam to, czy go ktoś rozpoznaje, czy nie! Gdyby mnie obchodziła sława to bym kurwa siedziała teraz w Stanach, a nie w tej zapchlonej stolicy, zadając się z samymi celebrytami i dając dupy na prawo i lewo! - Poprzez wyprowadzenie z równowagi przez Rafała nie miałam władzy nad tym, co mówię.
Chodząc w tę i z powrotem pomiędzy oknem, a drzwiami łazienki zaciskałam swoją dłoń z z długimi, wypielęgnowanymi paznokciami w pięść niemal raniąc wewnętrzną skórę dłoni. Prawą rękę miałam niemalże zdrętwiałą od emocji i trzymania aparatu przy uchu.
- A teraz nie dajesz? - Zadrwił.
Nasza kłótnia zmieniła całkowicie swój bieg. Nie potrafiłam zrozumieć zamiarów przyjaciela oraz tego, że zaczął zwracać uwagę na takie błahe sprawy, a wcześniej jakoś mu to nie przeszkadzało.
- Pieprz się Michalczyk! - Szybko rozłączyłam połączenie i rzuciłam telefonem w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Auć...
Nadal z nienawiścią w oczach odwróciłam się. W drzwiach zobaczyłam Karola, który w prawej dłoni trzymał mojego iPhona i długimi palcami rozmasowywał lewe ramię. Skrzywiony rzucił telefon na łóżko i podszedł do mnie.
- Widzę, że mała kłótnia była - chwycił mnie za ramiona i przyciągnął mnie do siebie.
Oparłam głowę o jego tors, jedną ręką go obejmując w pasie, a drugą dyskretnie wycierając łzę, która ze złości wypłynęła z kącika oka.
- Nienawidzę swojej bezsilności - zamruczałam. Warszawiak jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- Anka, to nie bezsilność, to radzenie sobie z przeszłością.
Następnego dnia pewnie kroczyłam korytarzem klubu 'Shake it', w którym pracuję. Patryk instruktor tańca, zatrudnił mnie zaraz po tym, jak przyjechałam studiować w stolicy, jako jego partnerkę do pomocy. Nigdy nie tańczyłam profesjonalnie, ale on dostrzegł mój potencjał i od tamtej chwili nie tylko zarabiam, ale również uczę się pod okiem zawodowca. Ulubionym jego stylem jest taniec nowoczesny, sama go pokochałam dzięki treningom z Walczewskim.
Sprężystym krokiem weszłam do szatni by zmienić moją letnią białą sukienkę na strój treningowy składający się z czarnych leginsów i luźnej zielonej bokserki.
Kończąc wiązanie odpowiednich butów usłyszałam śmiechy kilku osób na korytarzu, a następnie trójka dziewcząt weszła do szatni. Uśmiechnęłam się na ich widok. Basia, Mela i Roksi były uczennicami Patryka od kilku tygodni, razem z kilkoma innymi osobami uczęszczały na zajęcia dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Dzisiaj wypadał jeden z tych dni, ucieszyłam się, ponieważ tylko z tą grupą świetnie się bawię.
- Jesteśmy spóźnione? - Zdziwiła się Basia, spoglądając zza dużych okularów piwnymi oczami, które okalały rude loki.
- Nic z tych rzeczy - oznajmiłam. - Jestem wcześniej, bo muszę podpisać jakieś dokumenty.
Uśmiech zagościł na twarzach młodszych dziewczyn.
- Widzisz Ruda? Nie wiem po co Ty tak biegłaś - zaśmiała się trochę wyższa od Baśki blondynka.
- Oj Mela, Ruda po prostu chciała być tutaj jak najszybciej, bo oszalała z miłości do przystojnego instruktora - zachichotała ostatnia, również blondynka z prostymi włosami.
- Taa... Dostała tak mocno strzałą Amora, że jej się w tyłku poprzewracało - obie dziewczyny najwidoczniej wyśmienicie się zabawiały kosztem przyjaciółki.
Uśmiechnęłam się widząc blondynki wymyślające piosenkę o trenerze spotykającym biedną sierotkę oraz spojrzenie Rudej, które mogłoby przebić się przez mur. Z tą wizją wyszłam z pomieszczenia kierując się na prawo w stronę schodów i biura Patryka.
Po załatwieniu formalności, dotyczących przedłużenia pracy mogliśmy skierować się na salę treningową. Stała już tam cała grupa licealistów. Sześć par w wesołej atmosferze już zaczęło rozgrzewkę, która była podstawowym elementem. Kiedy wszyscy byli już przygotowani do wysiłku ustawiłam się razem z Walczewskim tyłem do grupy i przodem do luster wyłożonych na całej ścianie kremowej sali.
Patryk spostrzegając, że skupienie jest na twarzach wszystkich, podszedł do radia i włączył muzykę. Kontynuowaliśmy układ, który został ułożony dwa tygodnie temu przez niego samego. Chcieliśmy, by wypadł perfekcyjnie na pokazie mody, na którym tańczyli nasi uczniowie.
- I trzy, dwa, jeden, i... - Walczewski zaczął a potem ruszyła petarda.
Prawa noga do przodu, wychylenie się, wyprost, przeskok w prawą stronę, obrót, krok do tyłu, skłon, wyprost...
Coraz więcej ruchów i można było zauważyć coraz większe uśmiechy na naszych twarzach. Pasja, teraz właśnie ona się liczyła. Cieszyłam się, że jest jakaś rzecz, która sprawia tyle radości w szarej rzeczywistości.
Po dwugodzinnym wysiłku podopiecznych mogłam stwierdzić, że nie tylko są szczęśliwsi, ale także gotowi na pokaz. Co prawda mieliśmy jeszcze przed sobą cztery godziny dopracowywania go, ale ta grupa była bardzo zdolna i gdyby ktoś kazał im natychmiast wystąpić z pewnością powaliliby wszystkich na kolana.
Przy rozciąganiu podeszła do mnie Kamila, szatynka o niebieskich oczach i filigranowej figurze.
- To prawda, że od jutra uczysz cheerleaderki? - spytała.
Nie miałam pojęcia skąd mogła się dowiedzieć, skoro mnie samą o tym poinformowano przed dzisiejszymi zajęciami.
- Prawdopodobnie, ale to dopiero domysły, nie mamy pewności co do tego pomysłu - oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
- Czy... Czy byłaby możliwość dołączenia do tamtej grupy? - spytała z nadzieją. - Nie chodzi mi o uczenie się z nimi-nimi, ale o ogólny zarys dopingu. Fascynuje mnie to.
Zarumieniona poprawiła swoją kitkę.
- Naprawdę? - spytałam.- Oczywiście, to znaczy postaram się coś wykombinować, ale nie gwarantuję - zaśmiałam się.
- Dziękuję - rzuciła mi się na szyję mocno mnie przytulając.
Z ogromnym uśmiechem oddaliła się do grupy, a ja wyszłam z sali do szatni by spokojnie się przebrać i jechać do domu przygotować się do wyjazdu do Łodzi. Z takimi postanowieniami wyciągnęłam telefon z bocznej kieszonki treningowej torby i wybrałam numer Aleksandry.
- Rafał słuchaj - zaczęłam zaraz po przywitaniu. - Wiem, że byliśmy umówieni na jutro, ale nie dam rady jechać z Tobą do Piaseczna - mówiłam wyraźnie smutnym głosem.
- Ana, obiecałaś mi! - wykrzyczał. - Tydzień temu mówiłem Ci o tym a Ty w ostatniej chwili wszystko niszczysz. Czy mogłabyś kiedykolwiek zrobić to o co ja Cię proszę?!
- Nie krzycz - wyszeptałam.
- Mogę chociaż wiedzieć co takiego "pilnego" - wyraźnie zaakcentował to słowo - wyskoczyło?
- Ja... tak, Karol prosił bym poszła na mecz z Olką. Przepraszam... Nie mogłam odmówić - powiedziałam ze skruchą.
- Jak zwykle siatkarzyna ważniejszy. Ana, odkąd się z nim przyjaźnisz mnie zaczęłaś odtrącać. Ciekawe, czy jakby nie był tak sławny to też by tak było.
Tym stwierdzeniem mnie zszokował.
- Jak możesz?! W dupie mam to, czy go ktoś rozpoznaje, czy nie! Gdyby mnie obchodziła sława to bym kurwa siedziała teraz w Stanach, a nie w tej zapchlonej stolicy, zadając się z samymi celebrytami i dając dupy na prawo i lewo! - Poprzez wyprowadzenie z równowagi przez Rafała nie miałam władzy nad tym, co mówię.
Chodząc w tę i z powrotem pomiędzy oknem, a drzwiami łazienki zaciskałam swoją dłoń z z długimi, wypielęgnowanymi paznokciami w pięść niemal raniąc wewnętrzną skórę dłoni. Prawą rękę miałam niemalże zdrętwiałą od emocji i trzymania aparatu przy uchu.
- A teraz nie dajesz? - Zadrwił.
Nasza kłótnia zmieniła całkowicie swój bieg. Nie potrafiłam zrozumieć zamiarów przyjaciela oraz tego, że zaczął zwracać uwagę na takie błahe sprawy, a wcześniej jakoś mu to nie przeszkadzało.
- Pieprz się Michalczyk! - Szybko rozłączyłam połączenie i rzuciłam telefonem w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Auć...
Nadal z nienawiścią w oczach odwróciłam się. W drzwiach zobaczyłam Karola, który w prawej dłoni trzymał mojego iPhona i długimi palcami rozmasowywał lewe ramię. Skrzywiony rzucił telefon na łóżko i podszedł do mnie.
- Widzę, że mała kłótnia była - chwycił mnie za ramiona i przyciągnął mnie do siebie.
Oparłam głowę o jego tors, jedną ręką go obejmując w pasie, a drugą dyskretnie wycierając łzę, która ze złości wypłynęła z kącika oka.
- Nienawidzę swojej bezsilności - zamruczałam. Warszawiak jeszcze mocniej przyciągnął mnie do siebie.
- Anka, to nie bezsilność, to radzenie sobie z przeszłością.
Następnego dnia pewnie kroczyłam korytarzem klubu 'Shake it', w którym pracuję. Patryk instruktor tańca, zatrudnił mnie zaraz po tym, jak przyjechałam studiować w stolicy, jako jego partnerkę do pomocy. Nigdy nie tańczyłam profesjonalnie, ale on dostrzegł mój potencjał i od tamtej chwili nie tylko zarabiam, ale również uczę się pod okiem zawodowca. Ulubionym jego stylem jest taniec nowoczesny, sama go pokochałam dzięki treningom z Walczewskim.
Sprężystym krokiem weszłam do szatni by zmienić moją letnią białą sukienkę na strój treningowy składający się z czarnych leginsów i luźnej zielonej bokserki.
Kończąc wiązanie odpowiednich butów usłyszałam śmiechy kilku osób na korytarzu, a następnie trójka dziewcząt weszła do szatni. Uśmiechnęłam się na ich widok. Basia, Mela i Roksi były uczennicami Patryka od kilku tygodni, razem z kilkoma innymi osobami uczęszczały na zajęcia dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Dzisiaj wypadał jeden z tych dni, ucieszyłam się, ponieważ tylko z tą grupą świetnie się bawię.
- Jesteśmy spóźnione? - Zdziwiła się Basia, spoglądając zza dużych okularów piwnymi oczami, które okalały rude loki.
- Nic z tych rzeczy - oznajmiłam. - Jestem wcześniej, bo muszę podpisać jakieś dokumenty.
Uśmiech zagościł na twarzach młodszych dziewczyn.
- Widzisz Ruda? Nie wiem po co Ty tak biegłaś - zaśmiała się trochę wyższa od Baśki blondynka.
- Oj Mela, Ruda po prostu chciała być tutaj jak najszybciej, bo oszalała z miłości do przystojnego instruktora - zachichotała ostatnia, również blondynka z prostymi włosami.
- Taa... Dostała tak mocno strzałą Amora, że jej się w tyłku poprzewracało - obie dziewczyny najwidoczniej wyśmienicie się zabawiały kosztem przyjaciółki.
Uśmiechnęłam się widząc blondynki wymyślające piosenkę o trenerze spotykającym biedną sierotkę oraz spojrzenie Rudej, które mogłoby przebić się przez mur. Z tą wizją wyszłam z pomieszczenia kierując się na prawo w stronę schodów i biura Patryka.
Po załatwieniu formalności, dotyczących przedłużenia pracy mogliśmy skierować się na salę treningową. Stała już tam cała grupa licealistów. Sześć par w wesołej atmosferze już zaczęło rozgrzewkę, która była podstawowym elementem. Kiedy wszyscy byli już przygotowani do wysiłku ustawiłam się razem z Walczewskim tyłem do grupy i przodem do luster wyłożonych na całej ścianie kremowej sali.
Patryk spostrzegając, że skupienie jest na twarzach wszystkich, podszedł do radia i włączył muzykę. Kontynuowaliśmy układ, który został ułożony dwa tygodnie temu przez niego samego. Chcieliśmy, by wypadł perfekcyjnie na pokazie mody, na którym tańczyli nasi uczniowie.
- I trzy, dwa, jeden, i... - Walczewski zaczął a potem ruszyła petarda.
Prawa noga do przodu, wychylenie się, wyprost, przeskok w prawą stronę, obrót, krok do tyłu, skłon, wyprost...
Coraz więcej ruchów i można było zauważyć coraz większe uśmiechy na naszych twarzach. Pasja, teraz właśnie ona się liczyła. Cieszyłam się, że jest jakaś rzecz, która sprawia tyle radości w szarej rzeczywistości.
Po dwugodzinnym wysiłku podopiecznych mogłam stwierdzić, że nie tylko są szczęśliwsi, ale także gotowi na pokaz. Co prawda mieliśmy jeszcze przed sobą cztery godziny dopracowywania go, ale ta grupa była bardzo zdolna i gdyby ktoś kazał im natychmiast wystąpić z pewnością powaliliby wszystkich na kolana.
Przy rozciąganiu podeszła do mnie Kamila, szatynka o niebieskich oczach i filigranowej figurze.
- To prawda, że od jutra uczysz cheerleaderki? - spytała.
Nie miałam pojęcia skąd mogła się dowiedzieć, skoro mnie samą o tym poinformowano przed dzisiejszymi zajęciami.
- Prawdopodobnie, ale to dopiero domysły, nie mamy pewności co do tego pomysłu - oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
- Czy... Czy byłaby możliwość dołączenia do tamtej grupy? - spytała z nadzieją. - Nie chodzi mi o uczenie się z nimi-nimi, ale o ogólny zarys dopingu. Fascynuje mnie to.
Zarumieniona poprawiła swoją kitkę.
- Naprawdę? - spytałam.- Oczywiście, to znaczy postaram się coś wykombinować, ale nie gwarantuję - zaśmiałam się.
- Dziękuję - rzuciła mi się na szyję mocno mnie przytulając.
Z ogromnym uśmiechem oddaliła się do grupy, a ja wyszłam z sali do szatni by spokojnie się przebrać i jechać do domu przygotować się do wyjazdu do Łodzi. Z takimi postanowieniami wyciągnęłam telefon z bocznej kieszonki treningowej torby i wybrałam numer Aleksandry.
***
W końcu się pojawił następny rozdział.
Przepraszam was bardzo, za ponad dwumiesięczną nieobecność na moim oraz na waszych blogach, postaram się wszystko nadrobić w jak najszybszym czasie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, za ponad tysiąc wyświetleń! <3 Mimo, że miałam tylko jeden rozdział, jestem zszokowana, że aż tyle osób będzie zainteresowanymi moimi wypocinami :)
Rozdział dedykuję mojej ukochanej, niezastąpionej Layli A. Kochana! Bez Ciebie rozdział by nie powstał, za co serdecznie dziękuję! Mam nadzieję, że wywiązałam się z obietnicy :D
Do napisania,
rebella
Możemy uznać że się wywiązałaś :)
OdpowiedzUsuńŚniadanko i twoje opowiadanie, coś cudownego !!
Czekam na następny rozdział i proszę cię nie każ mi za długo czekać.
Ps. Rozdział genialny <3
Jeżeli znów mnie zaszantażujesz nie będziesz musiała długo czekać :D
UsuńDziękuję! :*